Wywiad z Kaicho Masahiro kaneko

Wywiad z Kaicho Masahiro Kaneko (8 dan) rozmawiał Paweł Pęńsko. Tłumaczył Leon Mori.

Paweł Pęńsko: Ja wiem, że jest bardzo wiele różnych stylów, które łączy nazwa “kyokushin”, ale Kenbukai chce się od nich odróżniać. Na czym ta różnica polega?



Masahiro Kaneko: Początkowo Kyokushin Karate to był styl stworzony przez Sosai Masutatsu Oyame. Później w procesie rozwoju, każdy z uczniów Sosai, zaczął we własnym stylu prowadzić i kontynuować nauczanie karate. Moje karate było na przykład zawsze w stylu Shihana Hiroshige. Są też właśnie inne style: styl Sosai Oyamy czy Shiana Royamy, Shihana Yamada. Każdy z nich adaptował do swojego Kyokushin jakieś inne elementy. Moje karate, które teraz prowadzę – karate Kenbukai – jest właśnie w stylu Shihana Hiroshige. Do Kyokushin został dodany element Iken

PP: Jak ważny jest ten element Iken. Co on ma wnieść do karate?

MK: Do tej pory Kyokushin Karate było takie, że nie zatrzymywaliśmy uderzeń tylko trafialiśmy praktycznie w przeciwnika i dużo było takich elementów które skupiały się głównie na sile. Z kolei właśnie element Iken, który jest właśnie dodany do tego Kyokushin powoduje, że wykonywanie technik jest płynniejsze. To co do tej pory było wykonywane w linii prostej, jest wykonywane ruchem okrężnym – przez to wszystko jest, tak jak powiedziałem, płynniejsze.

PP: Mam takie wrażenie, uczestnicząc w zajęciach Iken, że jest też o tyle ważne, że tworzy poczucie nieustającej gotowości do dalszego ruchu i do dalszego działania.

MK: Jest to jak najbardziej poprawne rozumienie. Właśnie Iken i karate mają te same fundamenty tylko, że obrały inną drogę do osiągnięcia tego samego celu. Właśnie to co przed chwilą powiedziałaś, to jest jeden ze sposobów nauczania w Iken, który ja zaadaptowałem.

PP: Czy trudno było przedstawić ten pomysł, przywieźć go do Europy? My do tej pory mieliśmy zupełnie inne podejście do karate niż to o którym mówiliśmy wcześniej. Iken wydaje się być taką rzeczą dosyć duchową, co nie zawsze może być tu rozumiane. Czy to łatwo jest przełożyć?

MK: Myślę, że tak. Jeżeli chcemy się rozwijać to jak najbardziej przystosowanie się do nowych elementów jest możliwe. Trzeba tylko mieć do tego otwarte myślenie, otwartą głowę. Ważne, żeby nie zamykać się na te wartości, których uczyliśmy się do tej pory – że one są jedyne słuszne tylko, żeby był otwartym na nowe pomysły i nowe idee. A to de factoto może wpłynąć pozytywnie na nasze karate. Myślę, że Shihan Artur czy Shihan Bogdan właśnie poprzez drogę rozwoju, doszli do tego, że ten Iken może mieć pozytywny wpływ dla ich karate, dlatego zaczęli stosować ten element.  Tak samo każdy może do swojego karate przyłączyć ten element, tylko trzeba być otwarty na nowe idee i też pomyśleć, że faktycznie to może się przydać do dalszego pozytywnego rozwoju.

PP: Czy pamięta Kaicho ten pierwszy moment, taką pierwszą myśl, która spowodowała, że zainteresował się i zaczął uczyć się karate?

MK: Tak najbardziej, pamiętam chciałem być taki jak Bruce Lee. Jak oglądamy filmy z Bruce’m Lee i obserwujemy sposób w jaki on walczy to jakby, nie powinniśmy traktować tego tylko w kategorii filmu. To nie tylko film, który oglądamy dla rozrywki, tylko faktycznie jest tam wiele elementów, które tak naprawdę pozwalają traktować Bruce’a Lee jako po prostu jednego zawodnika – jednego wojownika. Ten wojownik ma swój styl walki i to co on osiągnął jest bardzo podobne do tego co my chcemy osiągnąć poprzez trenowanie karate. Tak jak w karate mamy pewne zasady, np. że nie uderzamy w głowę, nie uderzamy w twarz pięściami. Wewnątrz tych zasad staramy się jak najlepiej poruszać, jak najlepiej wykonywać techniki. Jednak jak na przykład ktoś, kto zupełnie się nie zna na karate, oglądałby taką walkę – to jest duża szansa, że nie nie wywołała ona u niego żadnych emocji. Mój Sensei zawsze mówił, że mimo tego, że mamy takie zasady, że nie uderzamy pięścią w twarz, to powinniśmy mieć odpowiednie nastawienie – jakbyśmy chcieli to zrobić. W walce bardzo ważne jest oczywiście trzymanie odpowiedniego dystansu, używanie odpowiednich technik i poprawnych technik. Tak jak są filmy z Bruce’m Lee – minęło już 50 lat jak zmarł – a dalej oglądając jego filmy wywołuje to u nas pewne emocje. Dzieje się tak dlatego, że on doszedł do perfekcji i wykonywał wszystkie swoje ruchy perfekcyjnie. Ludzie oglądając człowieka ,który doszedł do takiego poziomu, który wykonuje bardzo dobrze wszystkie techniki –  właśnie to wywołuje u człowieka emocje. Tak samo w karate, jeżeli wykonujemy wszystko poprawnie i pokazujemy to w walce, to ludzie oglądając to, nawet jeżeli się nie znają, to może to w wywołać pewne emocje. Jest to bardzo ważne.

PP: Jaki taki najpiękniejszy moment Kaicho na drodze karate. Co zapamiętał najmocniej?

MK: Dla mnie ważnym elementem jest to, że karate możemy porównać do całego życia Jeżeli na przykład przygotowujemy się do zawodów i startujemy w nich i walczymy. Jeżeli te przygotowania robimy byle jak, to oczywiście nie osiągniemy nic na tych zawodach. Jeżeli z całej siły staramy się przygotować i robimy wszystko, żeby jak najciężej trenować, to oczywiście wynik będzie bardzo dobry. Właśnie to podejście ma też przełożenie  w życiu. W normalnym życiu, jeżeli staramy się, to będziemy mogli osiągnąć pewien cel. To jest myślę najpiękniejsza rzecz w karate.

PP: Nagrywamy naszą rozmowę w Tucholi podczas XX Obozu Karate orgnizowanego tutaj w Polsce. Kaicho był na pierwszym, jest teraz na XX. Czy jest jakaś różnica między tamtym obozem, a tym? Czy widzi jakąś różnicę u ćwiczących?

MK: Poprzez te 20 lat od pierwszego obozu, do teraźniejszego czuję, że razem z Shihanem Arturem z Shihanem Bogdanem dążymy do tego samego. Nasza droga rozwoju w karate jest dosyć podobna, dochodzimy do całkiem podobnych wniosków. Jest to bardzo fajne w tym, że widać nasz rozwój i coraz głębsze rozumienie karate. Od pierwszego obozu do aktualnego, widać jak bardzo się wszyscy zmieniliśmy, jak bardzo głębiej rozumiemy czym jest karate. Moim pierwszym razem, kiedy prowadziłem zajęcia za granicą, był to właśnie ten pierwszy obóz w Tucholi. To też był moment, kiedy moje życie zaczęło się zmieniać. Wtedy jak byłem pierwszy raz, to nie wiedziałem czego mógłbym tutaj uczyć. Czym jest ta naprawdę karate? Co mógłbym ludziom przedstawić, czego oni nie wiedzieli? To też spowodowało wtedy, że zacząłem starać się bardziej rozumieć i udoskonalać karate, żeby móc też przedstawić wiedzę ludziom z zagranicy.

PP: Czy Kaicho chciałaby przekazać coś ludziom ćwiczącym karate, których dzisiaj tutaj nie ma, a będą słuchali tej rozmowy. Czy chciałby im przekazać jakąś myśl, jakąś radę?

MK: Karate to nie jest tylko bicie się tak na siłę czy też wykonywania kata tylko po to, żeby wykonać odpowiednie ruchy. W kata nie chodzi o nauczenie się ruchów, tylko o zgłębianie swojej wewnętrznej strony, nie tylko zewnętrznej. Głównym motywem tego obozu było właśnie wykorzystanie tej wewnętrznej świadomości i intencji. Kata właśnie służy do tego, żeby to pogłębiać. U nas w Kenbukai staramy się szerzyć takie rozumienie kata, dlatego zapraszam wszystkich na treningi Kenbukai.