Trudno dokładnie powiedzieć, ile imion i przydomków miał YONG I-CHOI, syn koreańskich rodziców Choi Hionsuna (jap. Sai Segan) i Pu Eni (Fu E), zanim zaczął nosić swoje znane na całym świecie imię Masutatsu Oyama.
Historia przechowała tylko najbarwniejsze z nich.
O jednym z wczesnych imion Oyamy wspomina zastępca „Koreańskiego Pałacu Sztuk Walki” w Tokyo, Kinze Hiroshi: „Jesienią 1946 roku Oyamę przedstawił mi pan I-Gihei (założyciel „Ligi Poparcia Budowy Republiki Koreańskiej” i sali Kambukan): Oyama wyglądał jak prawdziwy elegancik. Przedstawił mi się jako SAI MOKO – „Sai – rozjuszony tygrys”.
Tej samej jesieni Oyama rozpoczął pustelnicze życie u podnóży góry Minobu. I tam „Rozjuszony tygrys” zamienia się w „Odradzającego się smoka” – GARYU! To nieprzypadkowy pseudonim pustelnika – symbolizujący wielkość pozostającego w niewiedzy…
Jednocześnie jego nowe imię wypowiedziane głośno mogło być również zrozumiane jako „pięć szkół” lub dokładniej „połączenie stylów”. Być może imię to przypominało specjalnie o wiedzy zaczerpniętej przez niego w owym czasie z pięciu źródeł: Seiken-ryu, Judo, Daito-ryu, Goju-ryu i Setokan-ryu. Imię to nawiązuje także do podręcznej „biblii” Oyamy – „Go Rin No Sen” („Księga pięciu pierścieni”) Miyamoto Musashi.
Później, w czasie ostatniego samotnego pobytu Oyamy na górze Kiyozumi, jego dawny przydomek Garyu został uwieczniony w jedynym oryginalnym kata kyokushin.
Na początku lat 50-tych XX wieku Oyama z drużyną japońskich zapaśników (łącznie z wielokrotnym mistrzem Kimurą) wyjechał do Ameryki. Brali oni udział w pojedynkach wrestlingu. Cały ten czas Masutatsu Oyama nosił swój kolejny przydomek – MAS TOGO.
Imię MASUTATSU OYAMA, pod którym zna go cały świat, otrzymał on w czasie między dwoma okresami samotnego życia w górach. To wielkie imię ma banalny posmak tradycyjnych feudalnych stosunków i w istocie jest wyrazem wdzięczności za nienaganną służbę od szefa jednego z oddziałów „Yamaguchi gumi” – klanu Yakudżi. Z nimi Oyama związał swój los niemal od razu po powrocie z Minobu.
Shigeru Oyama, syn szefa tego klanu, właśnie dlatego jeszcze przez wiele lat pozostawał jedynym uczniem Mas Oyamy.
Surowe i „autorytarne” imię Oyama – „Wielka góra” nie tylko symbolizuje twardość i wielkość, ale ma także mistyczne korzenie. Oyamę zwano demonem nie tylko z powodu naprawdę diabelskiej siły, ale także opierając się na japońskich legendach. I tak, według jednej z wersji, na szczycie „wielkiej góry” (Oyama) zamieszkiwały czarty i terroryzowały wszystkich wokół do czasu, aż wódz Minamoto Raiko pokonał ich siłą i chytrością. A w shintoistycznym panteonie demonów wspominane jest potężne bóstwo – duch Wielkiej Góry (Oyama) – wielki i straszny. Pewnego razu, nasławszy straszną chorobę na syna cesarza Yamato Takeru, ukazał się mu pod postacią białego jelenia, aby ostatecznie napełnić niepokojem jego ducha. Ale nieustraszonemu Takeru udało się zniszczyć demona – włożył mu źdźbło czosnku w oko…
Niejednokrotnie adepci różnych stylów walki podśmiewali się porównując Mas. Oyamę z „białym jeleniem”, ale najwidoczniej u nikogo czosnek nie był wystarczająco duży…